Przygotuj foremki, smarując je za pomocą pędzelka roztopionym masłem. Po ostygnięciu wstawić je na kilka minut do lodówki lub zamrażarki (moje poszły do zamrażarki na 10). Następnie posmarować je drugą warstwą masła. Do każdej foremki włóż niewielką ilość kakao, a następnie pokryj nim dno i ścianki.
W kąpieli wodnej rozpuść masło i czekoladę. Pozostawić do ostygnięcia na 10 minut. W misce ubij razem jajka, żółtka i cukier, aż uzyskasz jasną, puszystą masę. Wmieszaj do niej przesianą mąkę. Wymieszaj delikatnie za pomocą łyżki. Następnie powoli dodawaj czekoladę. Mieszaj, aż uzyskasz gładką masę. Możesz użyć łyżki do wypełnienia foremek lub, jak sugeruje Gordon, przelać masę do izolowanego dzbanka i pozostawić do ostygnięcia. Masę należy przechowywać w lodówce przez co najmniej 20 minut i do 24 godzin. Można je również zamrozić w takim stanie i upiec od razu po wyjęciu z zamrażarki. W takim przypadku należy dodać 5 minut do czasu pieczenia.
Rozgrzej piekarnik do 200°F (180° z termoobiegiem), a następnie umieść patelnie na blasze i piecz przez 10-12 min, lub do momentu, gdy wierzch będzie ustawiony. Ciasto zacznie odchodzić od boków. Pozwól ciastu ostygnąć w piekarniku przez około minutę przed wyjęciem na talerze. Aby mieć pewność, że nie zapomnisz, wujek Gordon sugeruje, abyś posłuchał jeszcze raz i najpierw spróbował nakładać pomadę ręcznie (oczywiście przez serwetkę, bo jest gorąca!). Aby sprawdzić, czy jest zrobiona, włóżcie ją z powrotem do foremki, a po przygotowaniu talerza wyjmijcie ją ponownie. Okazało się, że moje pomady, mimo pieczenia przez 12 minut, były prawie całkowicie płynne i "nie trzymały się kupy", więc musiałam je piec jeszcze przez 3 minuty,
Deser podawaj z lodami lub owocami, ewentualnie z bitą śmietaną.
